Ten wiekowy wzmacniacz lampowy wciąż zadziwia…
Niedawno dzięki uprzejmości mojego przyjaciela (Dzięki Maćku 🙂 ) miałem możliwość podłączyć moje kolumny do wyjątkowo rzadkiego wzmacniacza zbudowanego z wykorzystaniem lamp EL84. The Fisher SA-16, bo o nim mowa liczy sobie z pięćdziesiąt lat. Bardzo byłem ciekaw jak zagra tak wiekowe urządzenie z głośnikami, których pierwowzory powstały w tym samym czasie. Wygląda dość surowo, jakby nie był przewidziany do użytku domowego.
Na wierzchu terminale, a w zasadzie śrubki głośnikowe przygotowane do cztero, ośmio i szesnastoomowych głośników. Wkręciłem zatem kable głośnikowe pod cyfrą osiem, wpiąłem odtwarzacz CD – tego jeszcze pewnie nie wzmacniał, podłączyłem specjalny transformator dostosowujący napięcie do europejskiego standardu i włączyłem zasilanie na szynie z gniazdkami. Sam wzmacniacz nie ma włącznika zasilania – sic!
Do regulacji głośności służą mini potencjometry po jednym na kanał, więc jest dodatkowa zabawa, żeby je równo ustawić. Jeszcze płyta w odtwarzacz i dźwięk zaczyna wypełniać pokój.
W miarę jak się rozgrzewały lampy dźwięk nabierał głębi. Okazało się, iż ten dziadek, przy którym w zasadzie nikt od dawna nic nie robił, gra wyśmienicie. Choć delikatny przegląd techniczny by mu nie zaszkodził. Dwie lampy EL84 na kanał pozwalają osiągnąć 15W mocy. To z bardzo dużym zapasem wystarcza, aby w zestawie z wysokoefektywnymi kolumnami pięknie wypełnić dobrej jakości brzmieniem pięćdziesięciometrowe pomieszczenie.
Przez kilka dni wzmacniacz ten i podpięte do niego Evy raczyły nas swoją muzykalnością. Zresztą uprzedzano mnie, że to dobry sprzęt.
Amerykański produkt z epoki, w której rządziły lampy. Firma The Fisher powstała w Nowym Yorku w latach czterdziestych, w tym samym okresie co Marantz, H.H. Scott, czy McIntosh i znana była podówczas z produktów o znakomitej jakości. Założyciel Avery Fisher, co ciekawe, grał na skrzypcach. Dziś wzmacniacze i tunery Fisher z tamtej epoki to rzadkie kolekcjonerskie perełki.